Następnego dnia Jezus posłał swych apostołów do Kany, jako że wszyscy byli zaproszeni na wesele młodej kobiety, cieszącej się poważaniem w tym mieście, podczas gdy on szykował się wpaść na krótko do Kafarnaum i odwiedzić swą matkę, zatrzymując się także w Magdali, żeby się spotkać ze swym bratem, Judą.
Zanim wyszli z Nazaretu, nowi towarzysze Jezusa powiedzieli Józefowi i innym członkom rodziny Jezusa o zadziwiających zdarzeniach z ostatnich dni i dali upust swoim wierzeniom, że Jezus jest długo wyczekiwanym wybawicielem. Członkowie rodziny Jezusa długo o tym wszystkim dyskutowali a Józef powiedział: „Może, mimo wszystko matka miała rację—może nasz dziwny brat jest przyszłym królem”.
Juda był przy chrzcie Jezusa i razem ze swym bratem, Jakubem, zaczął niezłomnie wierzyć w ziemską misję Jezusa. Aczkolwiek obaj, Jakub i Juda, byli w rozterce co do natury misji ich brata, ich matka wskrzesiła wszystkie swe wcześniejsze nadzieje odnośnie Jezusa jako Mesjasza, syna Dawida i dodawała otuchy swym synom, aby wierzyli w brata, jako wybawiciela Izraela.
W poniedziałek wieczorem Jezus przyszedł do Kafarnaum, ale nie poszedł do swojego domu, gdzie mieszkał Jakub z matką; poszedł wprost do domu Zebedeusza. Wszyscy jego przyjaciele z Kafarnaum zauważyli u niego wielką i pozytywną zmianę. Raz jeszcze wydawał się być względnie radosny i bardziej podobny do siebie, takiego, jakim był Nazarecie w dawniejszych latach. W tych latach, które poprzedzały chrzest oraz przez okresy samotności tak przed jak i po chrzcie, Jezus stawał się coraz bardziej poważny i powściągliwy. Teraz wszystkim się zdawało, że jest taki sam jak dawniej. Miał w sobie coś z majestatycznej powagi i podniosłego wyglądu, ale raz jeszcze był wesoły i radosny.
Marię ożywiała nadzieja. Spodziewała się, że wkrótce spełni się obietnica Gabriela. Oczekiwała, że niedługo cała Palestyna będzie zaskoczona i olśniona cudownym objawieniem się jej syna, jako nadprzyrodzonego króla Żydów. Jednak na wszystkie z wielu pytań, które matka, Jakub, Juda i Zebedeusz zadali, Jezus, uśmiechając się, odpowiadał tylko: „Lepiej, żebym został tu na chwilę; muszę wykonać wolę mojego Ojca, który jest w niebie”.
Następnego dnia, we wtorek, wszyscy poszli do Kany na wesele Naomi, które miało się odbyć nazajutrz. Pomimo wielokrotnych przestróg Jezusa, żeby nie mówić o nim nikomu „zanim nie nadejdzie godzina Ojca”, uparcie na wszystkie strony, po cichu rozpuszczali pogłoski, że znaleźli Wybawiciela. Każdy z ufnością oczekiwał, że Jezus może zacząć przejmować mesjanistyczną władzę na zbliżającym się weselu w Kanie i że to zrobi z wielką mocą i w podniosłym majestacie. Pamiętali, co im opowiadano o tym zjawisku, które zaszło podczas chrztu Jezusa i wierzyli, że przyszły bieg wypadków na Ziemi będzie nacechowany coraz intensywniejszymi przejawami nadprzyrodzonych dziwów i cudownych pokazów. Dlatego też cała okolica szykowała się na zgromadzenie w Kanie, na ucztę weselną Naomi i Joaba, syna Natana.
Przez całe lata Maria nie była tak radosna. Szła do Kany ożywiona duchem matki króla, która ma być naocznym świadkiem koronacji swego syna. Od czasu, gdy Jezus miał lat trzynaście, rodzina i przyjaciele nie widzieli go tak beztroskiego i szczęśliwego, tak troskliwego i tak rozumiejącego życzenia i pragnienia swoich bliźnich, tak wzruszająco pełnego sympatii. W małych grupach wszyscy szeptali między sobą, zastanawiając się, co się może stać. Co zrobi ten dziwny człowiek? Jak zacznie chwałę nadchodzącego królestwa? Wszyscy byli poruszeni myślą, że przybyli tutaj, aby zobaczyć objawienie siły i potęgi Boga Izraela.